LZS DFK Łężce
LZS DFK Łężce Gospodarze
1 : 2
0 2P 2
1 1P 0
LZS Union Ujazd
LZS Union Ujazd Goście

Bramki

LZS DFK Łężce
LZS DFK Łężce
Nieznany zawodnik
Łężce
90'
LZS Union Ujazd
LZS Union Ujazd
80'
Nieznany zawodnik
br. samobójcza

Kary

Brak kar

Skład wyjściowy

LZS DFK Łężce
LZS DFK Łężce
Brak danych
LZS Union Ujazd
LZS Union Ujazd


Skład rezerwowy

LZS DFK Łężce
LZS DFK Łężce
Brak dodanych rezerwowych
LZS Union Ujazd
LZS Union Ujazd

Sztab szkoleniowy

LZS DFK Łężce
LZS DFK Łężce
Brak zawodników
LZS Union Ujazd
LZS Union Ujazd
Imię i nazwisko
Marek Słota Trener
Michał Glagla Kierownik drużyny
Krzysztof Ogaza Drugi trener

Relacja z meczu

Autor:

Cruel

Utworzono:

25.08.2014

„Pierwsze koty za płoty”.

Okoliczności w jakich wywalczyliśmy zwycięstwo w niedzielnym debiucie, z pewnością na długo pozostaną w pamięci każdego zawodnika i kibica. Pierwszy mecz, pierwsze bramki, pierwsze 3 punkty, ale po kolei…

Drużyna gospodarzy to mieszanka młodości z doświadczeniem. W ostatnim okresie przed rozpoczęciem rozgrywek, szeregi LZS DFK Łężce opuścił podstawowy obrońca, ale długo na boisku nie było widać tego osłabienia. Zaczęliśmy dobrze, bo już w 5minucie z pierwszej piłki bardzo mocno na bramkę uderzył Mateusz Cichoń. Piłka jednak minimalnie minęła lewy słupek. Dwie minuty później odważnie w pole karne wszedł Albert Michta, ale i on strzałem w długi róg nie zdołał pokonać bramkarza gości. Początek meczu należał do nas. W 7 minucie mocny strzał z 20metrów oddają goście a piłkę na rzut rożny paruje Patryk Wientzek. W konsekwencji, po dośrodkowaniu z narożnika boiska piłka trafia do zupełnie nie pilnowanego zawodnika z Łężec i w dość szczęśliwych okolicznościach wpada do siatki. Bierna postawa w obronie i niestety musieliśmy zacząć gonić wynik.

W 18 minucie, Adam Myca trafia w słupek po dośrodkowaniu Cichonia a na kilka minut przed końcem pierwszej połowy w sytuacji sam na sam, Michta za daleko wypuszcza sobie piłkę i ostatecznie pada ona łupem gości. Po straconej bramce, szybko staraliśmy się doprowadzić do wyrównania. Byliśmy drużyną optycznie lepszą, jednak brakowało wykończenia. Małe i grząskie boisko nieco utrudniało grę, ale nie tutaj należy szukać wymówek.

W przerwie padło wiele ważnych słów i uwag, które znalazły swoje odzwierciedlenie na murawie. Zaczęliśmy prowadzić grę w sposób zdecydowany, przestaliśmy dawać się łapać na spalone i nawet gra na czas gospodarzy nie wybiła drużyny z rytmu, która konsekwentnie grała „swoje”. W 60 minucie za Leśnyczyka wchodzi „Bekciu”. Już minutę później, Denis Janik wbiega w pole karne, mija dwóch-trzech zawodników, jednak strzał w środek bramki pewnie łapie bramkarz gości. W 65 minucie swoją najlepszą szansę mieli gospodarze, którzy po naszej bezsensowniej stracie mogli powiększyć swoje prowadzenie i zbliżyć się do zwycięstwa. Jednak strzał trafia w boczną siatkę. Kilka chwil później, „Wiater” jest faulowany. Sytuacja jest sporna, czy faul miał miejsce w polu karnym czy może jednak przed. Ostatecznie sędzia nie wskazuje na wapno, a nam zostaje do wykonania rzut wolny z narożnika szesnastki - bez korzyści. Nie mija kolejna minuta i w znakomitej sytuacji znalazł się Tomek Janik. TO sytuacja z tych „to musi wpaść”! Niestety w dalszym ciągu przegrywamy i mimo wielu okazji i zdecydowanej przewagi, nie potrafimy wykończyć akcji. Brakowało wykończenia. W tym rzemiośle postanowili nas jednak „wyręczyć” koledzy z Łężec. Obrońca podaje lekko do bramkarza, a ten niczym Boruc z Irlandią nie trafia w futbolówkę i ta powolutku wturlała się do bramki. To była 77 minuta. Wiec jest i pierwsza bramka. Radość potężna. 1:1! Nie pozostało nic innego jak pójść za ciosem. I tak strzał „Wiatra” z 18 metrów – nic, strzał Czekali – nic. Kiedy wydawało się, że mecz zakończy się podziałem punktów, nierozważne zachowanie zawodnika gości zauważa sędzia i tym razem wskazuje już na jedenastkę. W pole karne wbiegał Albert Michta, był pociągany w dół i powalony na ziemię. Mimo bardzo głośnych i zdecydowanych protestów gości, sędzia pozostaje nieugięty. Do karnego podchodzi kapitan, Denis Janik. Strzela w środek, bramkarz broni, leżąc dobija ale bramkarz znowu broni, w końcu największym sprytem wykazał się Mateusz Cichoń, pakując piłkę do siatki! Euforia wśród wszystkich bo coś co wydawało się być tak odległe – teraz wydaje się być na wyciągnięcie ręki. Była 88 minuta. Ostatnie minuty wykorzystaliśmy na zmiany a wynik już nie uległ zmianie.

Dziś rano w pracy nie miałem głosu. Nikt z nas nie oszczędzał swojego gardła, bo radość była wskazana. Dobrze się stało, że sezon zaczynamy od zwycięstwa. To z pewnością podziała budująco na zespół, który na początku wydawał się jakby przestraszony, lekko zdenerwowany wyższym poziomem rozgrywek. Dużo niedokładności, częste spalone, brak konsekwencji. Ustawienie 1-4-5-1 z wysoko zawieszonym pomocnikiem wydaje się być optymalne, a na poprawę mankamentów trzeba poświęcić czas treningowy.

Warto odnotować grę naszych nowych kolegów. Zarówno Łukasz Wróbel, jak i Albert Michta zaprezentowali wysoki poziom. Łukasz „Kaka” Wróbel, zaczął spotkanie z tym wyżej wspomnianym elementem nerwów, ale z minuty na minutę grał lepiej. W drugiej połowie ustabilizował dobrą grę i jeśli tak dalej będzie pracował – będzie pewniakiem na prawej stronie obrony. Albert już na treningach i sparingach udowadniał swoje nieprzeciętne jak na A-Klasę umiejętności. Razem z Mateuszem Cichoniem powinni stanowić o sile naszego środka pomocy. Obrona grała coraz pewniej z każdą minutą. Sebastian i Łukasz w dalszym ciągu udowadniają swoją solidność, a Andrzej Suhs przeżywa jakby drugą młodość. Indywidualności jednak nie grają, gra drużyna. I to pokazaliśmy dzisiaj na boisku.

Za tydzień w sobotę gramy na boisku w NIEZDROWICACH z Troją Włodzienin, który przegrał wczoraj spotkanie z drużyną z Pilszcza 1:3.

ZAPRASZAMY!

Cruel

do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości