Czarni II Kozłowa Góra - Orzeł Bobrowniki


Czarni Kozłowa Góra
Czarni II Kozłowa Góra Gospodarze
2 : 6
1 2P 4
1 1P 2
Orzeł Bobrowniki
Orzeł Bobrowniki Goście

Bramki

Czarni Kozłowa Góra
Czarni Kozłowa Góra
4'
Nieznany zawodnik
67'
Nieznany zawodnik
rzut karny
Kozłowa Góra
90'
Widzów:
Orzeł Bobrowniki
Orzeł Bobrowniki

Kary

Czarni Kozłowa Góra
Czarni Kozłowa Góra
Orzeł Bobrowniki
Orzeł Bobrowniki

Skład wyjściowy

Czarni Kozłowa Góra
Czarni Kozłowa Góra
Brak danych
Orzeł Bobrowniki
Orzeł Bobrowniki


Skład rezerwowy

Czarni Kozłowa Góra
Czarni Kozłowa Góra
Brak dodanych rezerwowych
Orzeł Bobrowniki
Orzeł Bobrowniki

Sztab szkoleniowy

Czarni Kozłowa Góra
Czarni Kozłowa Góra
Brak zawodników
Orzeł Bobrowniki
Orzeł Bobrowniki
Imię i nazwisko
Adam Olszówka Trener
Krzysztof Miklis Kierownik drużyny

Relacja z meczu

Autor:

Orzeł Bobrowniki

Utworzono:

18.10.2019

Po raz kolejny zespół Czarnych wystąpił w mocno zmienionym składzie przeciw nam, między innymi zagrali Lizurek Guldziński dla których był to debiut na B klasowych boiskach, w drugiej połowie wszedł Działach, który jak widać gra tylko przeciw nam. I rzeczywiście pierwsza połowa grana była pod dyktando Czarnych. Nie dość że gospodarze mieli z górki ze słońcem to jeszcze z wiatrem, takie to uroki tego boiska. Już w czwartej minucie tracimy bramkę, jesteśmy od początku zagubieni na boisku, nie gramy nic, co rusz ślizgamy się na grząskiej nawierzchni czego efektem jest sytuacja sam na sam z naszym bramkarzem, ale Piotrek świetnie zachowuje się wybijając w tej sytuacji na róg. Jeszcze goście mają rzut wolny z 16 metra bo sędzia w tej sytuacji cofnął akcję, anulując przywilej korzyści z jakiego skorzystali ale nie w 100 procentach gospodarze. Uderzenie trafiło jednak w mur a w zasadzie w rękę stojącego w murze obrońcy, ale sędzia nie zareagował. Kolejna akcja przyniosła bramkę dla Kozłowej Góry. Pomocnik gości zdecydował się na strzał z 30 metrów czyli prawie z połowy boiska :) , popełnił błąd nasz bramkarz, który wypluł piłkę przed siebie a tą dobił z 5 metrów Warmiński, przy okazji zahaczając nią o słupek. Na szczęście dla nas był to ostatni błąd naszego bramkarza, który już potem bronił bez zarzutu, a było co, bo Kozłowa w pierwszej połowie grała zdecydowanie lepiej. Nie uchroniło jej to jednak przed stratą dwóch bramek, w zasadzie dwa nasze wyjścia z naszej połowy zakończyły się bramkami. Najpierw świetnie zachował się nasz kapitan, który wyprzedził napastnika, przejął podawaną do niego piłkę i zagrał w uliczkę do G. Kalarusa, którego w końcu za ósmym razem na spalonym nie złapał lubiany przez nas wszystkich sędzia liniowy z meczu z Nadzieją Bytom i w sytuacji sam na sam pokonał bramkarza gospodarzy. W doliczonym czasie gry w końcu przeprowadziliśmy składną akcję , taką jak Kozłowa przez całą pierwszą połowę, tylko że my skutecznie. Prawą stroną na obieg poszedł Kuba Żyrek zagrał piłkę w martwą strefę pomiędzy linię obrony i bramkarza a tam znalazł się G. Kalarus który wbił ją do pustaka. Po tej bramce sędzia zakończył pierwszą połowę nie pozwalając nawet na wznowienie gry.

W drugiej połowie Kozłowa Góra musiała zmienić kilku zawodników tak aby ci mogli wystąpić w okręgówce, niby weszli za nich Arturzy Działach i Dramski, ale to już nie było to. Dodatkowo wprowadzili jakieś dziwne ustawienie co spowodowało że nasi dwaj napastnicy grali cały czas jeden na jeden z obrońcami, którzy dodatkowo stali na środku boiska. To była woda na młyn dla nas i co rusz zagrażaliśmy bramce przeciwnika, nie wykorzystując kilku stuprocentowych sytuacji, cztery jednak się udało. Dwie bramki padły po rozklepaniu przeciwnika, nie było to trudne bo w obronie zostawało ich bardzo mało, jedna po rzucie wolnym i dobitce z najbliższej odległości - taki sam błąd popełnił bramkarz gospodarzy jak nasz w pierwszej połowie, a jedna bramka wpadła jak na stadionach świata, z 25 metrów z pół obrotu z powietrza lewą nogą za kołnierz bramkarza w samo okno - a strzelał Wojtek Brzyski. I to tyle. Aha gospodarze wykorzystali rzut karny po faulu. Tym razem prowadziliśmy już 3:1 a nie tak jak w meczu u nas 2:1 w ostatnich minutach. Tu było jeszcze sporo czasu żeby dobić rywala.

Co cieszy, powoli wracają nasi kontuzjowani zawodnicy do gry, ta przerwa była nam bardzo potrzebna. Teraz będzie już tylko lepiej, a przynajmniej tak myślę.

do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości